W związku z nadchodzącymi eurowyborami warto przypomnieć sobie, jak Unię Europejską postrzegał Benjamin Barber*. Maria Graczyk: – Spędził pan dużo czasu w Europie, m.in. we Francji, Szwajcarii, Anglii i w Niemczech. Co pan widzi, spoglądając na nasz kontynent – poszczególne kraje czy Unię Europejską? Benjamin Barber: – Widzę strefę euro, bo wydaję euro. Dostrzegam też aspiracje wśród młodych ludzi, by być Europejczykami, wspólnie muzykują, podróżują, ale to jest przejaw kultury, a nie społeczeństwa obywatelskiego. W Europie brakuje przestrzeni dla obywateli. Dlatego z politycznego punktu widzenia, zauważam Niemcy, Włochy, Hiszpanię, Polskę. Europy nie widzę. – Tak jak kiedyś Włochy potrzebowały Włochów, tak my teraz – Europejczyków. – Owszem, ale istnieje euro, a to jest przeciwieństwo. Macie euro, ale nie macie Europejczyków – w ten sposób to zostało zaplanowane. Zaczęło się od wspólnoty węgla i stali, potem pojawiła się europejska wspólnota, a w końcu i Unia Europe
" Jedną z ciekawszych wizji dla Europy ma Argentyńczyk, mieszkający w Rzymie" - prof. Jan Zielonka Rozmowa z JANEM ZIELONKĄ, polsko-brytyjskim politologiem, profesorem Studiów Europejskich na Uniwersytecie w Oksfordzie Maria Graczyk: - Unia Europejska znajduje się na ostrym zakręcie. Jaki kierunek może obrać? Jan Zielonka: - Na razie maszerujemy w miejscu. Pozorujemy reformy, odgrzewamy stare idee, których nie zrealizowaliśmy w czasach, gdy była lepsza koniunktura. A tymczasem życie idzie dalej. Wszyscy czekali na rezultaty wyborów we Francji i w Niemczech. Dzisiaj wiemy, że ich wynik nie doprowadzi to do istotnych zmian instytucjonalnych w ramach Unii. Czyli te poważne zmiany prawdopodobnie będą musiały być wymuszone przez wstrząsy zewnętrzne i w związku z tym będą chaotyczne i bolesne. - Ale presję wywiera już kryzys związany z uchodźcami oraz Brexit. - Mimo tego nic się nie dzieje, politycy okopują się w dołkach. I wracają do swojej zdyskredytowan